Doświadczenie-granica jest doświadczeniem tej pustki, która jest u granic pełni, doświadczeniem tego, co istnieje poza wszystkim, gdy wszystko wyklucza wszelkie zewnętrze, tego, co pozostaje do osiągnięcia, gdy wszystko jest osiągnięte, i do poznania, gdy wszystko jest poznane: samym niedostepnym, samym nieznanym. (...) Wszystko wygląda doprawdy tak, jak gdyby człowiek dysponował zdolnością umierania przekraczającą wyraźnie i w jakiś sposób nieskończenie to, czego mu potrzeba, by wejść w śmierć, i jak gdyby z tego nadmiaru umierania potrafił w zdumiewający sposób uczynić władzę; dzięki tej władzy, negującej naturę, stworzył świat, oddał się pracy, stał się wytwórcą, autowytwórcą. Wszelako, rzecz niezwykła, to nie wystarcza: pozostaje mu w każdym momencie jakby cząstka umierania, której nie może zainwestować w działanie; najczęściej nie zdaje sobie z tego sprawy, nie ma czasu; lecz gdy zaczyna przeczuwać ten naddatek nicości, ten niedający sie spożytkować wakans, gdy odkrywa, że jest związany z tym ruchem który, ilekroć człowiek umiera, każe mu umierać nieskończenie, gdy pozwala sobą zawładnąć nieskończoności kresu, wówczas odpowiedzieć musi na inny wymóg, już nie wymóg produkowania, lecz wydatkowania, nie powodzenia, lecz chybiania, nie tworzenia dzieła i mówienia z pożytkiem, lecz mówienia daremnie i próżnowania; wymóg, którego granicę wyznacza "doświadczenie wewnętrzne".
Maurice Blanchot, 'Doświadczenie-granica'